Categories
Ekonomia

User Generated Content i inne patenty

Wpis gościnny – Seba

———

Cześć.

 Rozgrzewka:

I lecimy dalej…

 Siedzę sobie ostatnio przy statystyce rodzimego internetu. W największym skrócie marnuję czas nad tym, na co inni ludzie marnują czas 😉 I wychodzą mi całkiem ciekawe rzeczy…

Pierwsze źródełko jakie przeglądam to ranking Alexy, inne fajne dane publikuje PBI/Gemius (łatwiej dostępne przedruki na wirtualnemedia), a poza tym zaczynają mi się podobać informacje od Brand24 (monitoring internetu, np: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9).

 Najczęściej odwiedzane witryny to od lat ta sama sztampa:

  1. Google, Facebook, Youtube;
  2. Onet, WP, Gazeta, Interia
  3. Allegro, Tablica, o2, Filmweb, Pudelek
  4. No i wszelkie Demoty, Wiochy, Kwejki, Wykopy, Aski, Chomiki, i tak dalej…

Fajne zestawienie serwisów tematycznych (robione cyklicznie) mamy np. <tutaj>. Zapewne niedługo pojawi się też jakiś raport Mediapanel PBI na temat najpopularniejszych blogów w PL, bo ostatni w tym temacie ma już prawie rok.

 W zeszłym roku, w blogosferze najwyższe pozycje zajmowały blogi kulinarne, modowe, technologiczne i tzw. lifestyle. Gdyby pojechać rankingiem Alexy na dziś (18 stycznia 2014) mamy takie oto wyniki:

Blog

Pozycja  w Alexa (PL)

Natemat.pl  (wielu autorów)

77

Antyweb.pl  (wielu autorów)

197

Spidersweb.pl  (wielu autorów)

367

Kwestiasmaku.com

391

Makelifeeasier.pl

621

Mojewypieki.com

709

Kotlet.tv

773

Kominek.in

984

Fashionelka.pl

1318

 Od pewnego czasu zastanawiało mnie ile w blogerskiej robocie może osiągnąć pojedyncza osoba. I jak widać w tabeli – pani Joanna z Kwestiasmaku.com ustawia poprzeczkę niezwykle wysoko. W zeszłym roku kiedy dumałem nad powyższą sprawą (na nieco innych źródłach) zaryzykowałem stwierdzenie, że samodzielnie pewnego pułapu nie da się przeskoczyć. Dziś już wcale nie byłbym  tego taki pewien…

Nie mniej jednak rysuje się fajny trend. Bo popatrzmy na rodzimych gigantów, czyli portale internetowe. Treść strony głównej, w zasadzie wszędzie w tych samych kategoriach:

  1. Wiadomości/Fakty
  2. Finanse/Ekonomia/Biznes
  3. Sport
  4. Motoryzacja
  5. Nowe technologie
  6. Kultura/Styl życia

To samo jest w codziennej prasie drukowanej.

Portale mają jednak to do siebie, że zazwyczaj dymają nań słabo opłacani stażyści,  a nadto wszystko idzie na tempo oraz ilość. Jakiejś głębszej zadumy czy pasji do danego tematu za bardzo człowiek tam nie uświadczy…

I teraz możemy dostrzec fajne okazje dla blogów i blogerów, które co bystrzejsi już zagospodarowali. Temat nowych technologii: Grzegorz Marczak i Antyweb. Pewnego rodzaju spółdzielnia blogerska, która wyewoluowała z pracy jednego lidera. Podobny schemat: Spidersweb Przemysława Pająka. Znając obydwie witryny – można już sobie darować czytanie o nowinkach technologicznych w najpopularniejszych portalach. Poziom tekstów w ogóle nie ma porównania. Korposzczury kompilujące na ilość to żadna konkurencja dla pasjonatów.

Nadto warto nadmienić, że Antyweb ma chyba ambicje wytyczać pewien nowy kierunek, już nie na ilość unikalnych użytkowników, ale na ich jakość. Mały cytat z witryny:

"Kto czyta Antyweb. Czytelnikami serwisu jest wiele bardzo ciekawych osób ze świata Polskiego internetu. Na blogu można spotkać zarówno twórców serwisów internetowych, managerów z dużych firm i portali, jak również osoby zainteresowane znalezieniem partnera biznesowego. Jednym słowem bardzo ciekawe i opiniotwórcze grono."

Tylko marketing ? Nie sądzę.

—–

W związku z powyższym podpowiedź dla Przemysława: Przemo – idź z duchem czasu,  goń z bloga talibów 😀

——

Numer 5 z wyżej rozpisanej listy tematów obowiązkowych mamy zatem zagospodarowany. Co dalej ? A no numer jeden – wiadomości, polityka, społeczeństwo (jak dla mnie nuuuudyyyyy)  czyli przeważające obszary w Natemat.pl Tomasza Lisa.

Początki projektu były skromne, ale fakt jest taki, że to się po prostu nie mogło nie udać. W efekcie jest wynik: 77 pozycja w PL (z tendencją w górę).  W moim przekonaniu kwestią czasu jest dalsza migracja tamże osób lubujących się w „politykowaniu”. Bardziej zjadliwe i ambitniej wyselekcjonowane, blogerskie teksty w NaTemat będą dla wielu lepsze niż newsy na portalach (pisane tak, że naprawdę ciężko je czytać).

Aha. Wprawdzie widać, iż witryna ma ambicje wskakiwać też w inne obszary (pieniądze, motoryzacja, styl życia, zdrowie). Ale akurat w tym są słabi i co za dużo to niezdrowo 😉

Reasumując: mamy zatem większe projekty blogerskie w „obowiązkowych” tematach nr 1 i nr 5. A reszta ?

Sport, motoryzacja, kultura, ekonomia – wszystko to jak na razie jest ogarniane przez pojedyncze osoby i pozostaje w pewnej niszy.

I tak sobie teraz myślę… Ciekawe czy komuś uda się zorganizować  w przyszłości „finansowo/ekonomiczny odpowiednik Antyweb” ?

—————

Temat numer dwa – tytułowe User Generated Content (UGC).

Raz na jakiś czas przewija się w mediach temat stażystów, darmowej, czy prawie darmowej siły roboczej, umów śmieciowych, wyzysku i tak dalej.  No to mała gimnastyka:

Taka sytuacja: Otwiera sobie człowiek forum dyskusyjne. Powiedzmy, że z 10 lat temu. Dobry adres, chwytliwa tematyka. No i tyle. Siedzisz sobie, prawie nic nie robisz, na niczym się znać nie musisz, studiów mieć nie trzeba, pilnujesz tylko serwera, aktualizacji skryptów, ochrony przed spamem… Ludzie z całego kraju siedzą na forum godzinami. Piszą, odpowiadają na pytania innych (niejednokrotnie całkiem fachowo) i generalnie popindalają jak Reksio za szynką 😀 Tekstu przybywa, w wyszukiwarkach się wszystko elegancko pozycjonuje.

W sumie to se możesz po paru miesiącach dokleić reklamy (albo jeszcze lepiej zorganizować sklep)  i “cośtam” zarabiać na cudzej robocie. Proste ?

Jak się tak trochę zastanowić to niezły ubaw muszą mieć właściciele wszelkiego rodzaju demotów, wykopów itp.. Raz się napracowali (na początku), a teraz – po prostu żyć nie umierać 😀 Inni zasuwają na nich całkowicie za friko. Gdzieś tam na głównej stronie trzeba tylko wstawić ranking najbardziej “zasłużonych”. Dodać zmyślne tytuły i rangi . A jaka identyfikacja z firmą i poczucie misji przejawia się niekiedy u „aktywnych użytkowników” ! Wystarczy z odrobiną zastanowienia przyjrzeć się temu zjawisku i wychodzą cuda… Ciekawostka: jak ktoś dobrze nagina, to na niektórych forach może dostać obok ksywki stopień „pułkownik” albo i „generał” 😉

Tak bym to skomentował:

  zwchs

Słowo daje, niektórych zjawisk w polskiej sieci nie ogarniam… Czytam sobie np. w książce o start-upach studium przypadku witryny turystycznej. Autorzy wymyślili, że  stworzą website, na którym lemingoza (całkowicie z własnej, nieprzymuszonej woli) będzie opisywać wrażenia z wakacji, polecać innym miejsca warte odwiedzenia no i na tym UGC właściciele będą trzepać kasiorkę. Jednak coś nie szło. Kampania reklamowa na fejsie i adwords – zero efektu. W pierwszych tygodniach stronka stała pusta. Jakie działania “naprawcze” podjęto? Wprowadzono funkcje społecznościowe i stopnie/odznaki (plus jakieś artykuły w prasie “lajfstajlowej”, że oni to są innowacyjni i trendy).  I jak się okazało, że delikwent może zaszpanować przed innymi gdzie to nie był i zostać: „pisarzem”, „fotografem”, „odkrywcą”, „kolekcjonerem uśmiechów”, „krytykiem”, ”ambasadorem” czy „władcą uśmiechów” – liczba unikalnych użytkowników skoczyła do 30 tysięcy (w tym ponad 2 tysiące aktywnie generujących content) 😀 Autentyk. Właściciele leżą już sobie truskawką do góry i tylko doklejają reklamę natywną czy inne takie.

 sps

Cóż – wolny kraj.

Wszystkiego dobrego 🙂

Share This Post

8 replies on “User Generated Content i inne patenty”

A propos ekonomicznych/finansowych portali. Moim zdaniem takie funkcje pełnią blogi na bossa.pl, Obserwator Finansowy + może strony typu Instytut Misesa, gdzie jest sporo fachowych, kompleksowych analiz pisanych przez wielu kompetentnych autorów.

Sport i lifestyle też na 100% są zagospdarowane jako tako, tylko po prostu żaden z nas nie siedzi w temacie na tyle głęboko (czyt. nie interesuje nas to na tyle, by się do takiego contentu dokopywać), żeby mieć pełne rozeznanie sytuacji.

W kwestii zaangażowania użytkownika to bardzo cenna sugestia, chyba jedyny portal, który z powodzeniem działa bez tego to Facebook (kiedyś nawet NK miała system kont premium).

Z forami to się autor rozpędził mocno… Jestem właścicielem forum około ~130k uu i jakoś nie widzę spadających z nieba dolarów czy tam nawet polskich zł. Fora generują duże obciążenie maszyny i łącza i przyciągają stałych użytkowników którzy potrafią po kilkaset razy dziennie przeładowywać stronę. Z punktu widzenia reklamodawców to słaba klientela, o wiele lepsze są portale które dany użytkownik odświeża 2-3 razy dziennie. Dodatkowo fora bardzo często są o wąskiej tematyce co ogranicza ilość reklamodawców zainteresowanych reklamą w tym konkretnym miejscu, wolą strony o szerszym spektrum odbiorów, że się tak wyrażę. Są w polsce naprawdę świetne fora o naprawdę dużej wartości merytorycznej np. elektroda.pl cnc.info.pl knives.pl i idę o zakłada, że podobnie jak ja ich właściciele nie trzepią na tym ‘biznesie’ jakichś większych pieniędzy.
Oczywiście można by było wyciskać forum jak cytrynę ale jeżeli ktoś założył takie forum lata temu bo się tym pasjonował i dalej się tym pasjonuje to ciężko jest od tak to po prostu sprzedać jak chińskie skarpetki na bazarze. Użytkownicy też nie byli by zadowoleni, że ktoś sprzedał miejsce w którym dzielili się informacjami o ich hobby/pracy.

Co do reszty wpisu to pełna zgoda.

Biznes “forowy” jest taki jak i inne zawsze jednostka u góry ma lepiej niż jednostka na dole. Sporo narzekamy tu na Banksterów a Ci to dopiero mają kokosy . My zap…. a oni kaskę trzepią i panienki (przepraszam płeć piękną). Propozycja jest taka. Skoro oni tak dobrze nas rolują to może warto było by się złożyć i też zostać banksterem 🙂 Załóżmy Banksterską korporację i wtedy nie będziemy tak nikomu zazdrościć. Że ten to sobie leży do góry brzuchem i kasę trzepie za nic.

Witam,
co jak co, ale elektroda na pewno nie jest przedsiewzieciem deficytowym. Znam temat od srodka i wiem, ze wlasciciel serwisu trzepie na tym baaaardzo dobra kase.
Pozdro,
Tommy

@Tomasz nie napisałem nigdzie, że jest to przedsięwzięcie deficytowe, jakby na to nie patrzeć da się na reklamach zarobić coś ponad koszty utrzymania i amortyzacje. Może też słabo sprecyzowałem że chodzi mi o dochody stricte z reklam. Prowadzenie firmy mniej lub bardziej powiązanej z forum jest już inną sprawą która wymaga dodatkowej pracy i umiejętności i na pewno nie traktował bym takiej firmy jako pochodnej serwisu, raczej jako pochodną pasji która kiedyś posłużyła również do założenia forum. Z innej strony może jednak powinienem przemyśleć reorganizacje swojego przedsięwzięcia;]
Jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia: skoro taka kasa idzie na wywołanym do tablicy portalu to dziwie się dlaczego serwer ewidentnie nie wydala – to odstrasza użytkowników którzy generują zyski więc może warto zainwestować?

Seba jak zawsze świetny wpis!
Polemizowałbym tylko z porównaniem z darmowym stażem. Sprawy forów/społeczności wokoł niektórych stron to jednak nieco inna sytuacja. Dotyczy ona często rozrywki, stopnie tam przydzielane są niczym stopnie podczas zabaw na podwórku. Ludzie cieszą się, że obejrzą coś śmiesznego (według nich), że grafika przez nich stworzona ma wzięcie. Ja jestem nieco starszy i za bardzo nie bawiłem się memami, acz kiedyś zrobiłem jednego po angielsku i wrzuciłem gdzieś tam. Kiedy zobaczyłem go po n miesiącach na polskiej stronie z dużą ilością lajków – to było mi miło, mimo że żadnej złotówki za to nie dostałem. Co dopiero młodsi, którzy mają mnóstwo czasu, no a zamiast na naukę pożytkują go na tego typu przebłyski…
Staż to najczęściej konkretne godziny, nie zawsze miłe obowiązki. Takie demoty wymagają znacznie mniejszego zangażowania intelektualnego, fizycznego to już w ogóle, ten, kto zarabia też nie przymusza kiedy masz wejść, kiedy nie. Przy forach jest jeszcze lepiej – raz znajdujesz sobie towarzystwo (sam się tak kiedyś zintegrowałem z ludźmi z forum – w innym przypadku raczej nigdy byśmy się nie spotkali, a później zaczęliśmy w realu), dwa na konkretnych forach często dostajesz wymianę informacji, ludzi, którzy pomogą (często za darmo). Trudno to porównać do stażu, raczej do wieczoru w knajpie – własciciel też zarobi na piwku i na tym, że siedzisz, ale nie dlatego siedzisz w knajpie, żeby odbębnić staż i żeby barman zaczął Cię rozpoznawać – siedzisz, bo dobrze się tam gada ze znajomymi i z każdej dyskusji wychodzisz bogatszy. Tak to widzę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *