Categories
Ekonomia

CPN

Ostatnimi czasy spędzam dni jeżdżąc sobie po różnych krajach, próbując kupić produkty inwestycyjne z metali szlachetnych. Weryfikuję w ten sposób tezę, że złota i srebra jest mnóstwo, zbierając przy okazji mnóstwo ciekawych opowieści dilerów. Stąd i brak czasu na kolejne wpisy.

Przy okazji mam dużo czasu na prowadzenie badań porównawczych dotyczących jakości produktów w Polsce i Niemczech. Polacy nie dość że są rąbani na wynagrodzeniach, to jeszcze konsumują badziewne produkty, które wcale niekoniecznie są tańsze niż te na Zachodzie. Nieoficjalny import chemii do Polski wcale nie jest efektem snobizmu czy miejskich legend. Warto samemu pobawić się w testowanie tamtejszych proszków. Albo po prostu iść na lody – zaręczam, że i na tym rynku jest wyczuwalna różnica.

Jakiś czas temu zauważyłem dziwne zjawisko. Często pokonuję trasę z polskiej granicy do miasta X leżącego w centralnych Niemczech, a następnie wracam tą samą trasą i z tą samą prędkością do punktu startowego. Tak się składa, że miasto to leży na granicy mojego zasięgu – tankując w Polsce dojeżdżam do celu na rezerwie, tam tankuję i wracam … i tu materia czasoprzestrzeni zaczyna się zaginać. Otóż docierając do niemieckiego miasta X zapalam rezerwę, natomiast dojeżdżając do stacji benzynowej w Polsce mam jeszcze co najmniej z 10% paliwa w baku. Cudowne rozmnożenie ropopochodnych.

Gdyby sytuacja miała miejsce raz można by to wytłumaczyć przypadkowym zrządzeniem okoliczności, na przykład niesprzyjającym wiatrem. Ale gdy sytuacja powtarza się wielokrotnie jest okazja do przemyślenia problemu.

Z pozoru każde paliwo lejące się z dystrybutora jest takie samo. Ma spełniać normy co do liczby centanowej lub oktanowej, nie zawierać za dużo siarki, i to mniej więcej tyle. Tymczasem sprawa nie jest taka prosta. Każde paliwo posiada pewną wartość opałową, która decyduje o tym, jak dużo da się przejechać spalając jednostkę paliwa. Komputer decyduje ile paliwa zaaplikować do cylindra w każdym cyklu spalania. Na podstawie składu spalin określa, że paliwo ma duża wartość opałową i dozuje go mniej, a gdy kaloryczność jest niższa wtryskuje go więcej. Paliwa wysokoenergetycznego, o dobrej jakości, zużywa się mniej niż paliwa badziewnego.

Otwartą kwestią jest to, w jaki sposób uzyskuje się niską jakość. Widzę kilka opcji. Do paliwa może być ordynarnie dodawana woda, która w niewielkiej ilości dysperguje w paliwie. Inna opcja to biopaliwa, które choć poprawiają smarność i obniżają zawartość siarki, to powodują obniżenie kaloryczności paliwa. No i w końcu sam stosunek ilościowy różnych węglowodorów. Rafineria może w procesie produkcyjnym kontrolować ile jakich destylatów ropy znajdzie się w produkcie końcowym. Na rynku każdy węglowodór ma swoją cenę – w interesie rafinerii jest by mieszanka spełniała normy przy jednoczesnym zastosowaniu jak najtańszych składników.

Można domyślać się, że albo normy kaloryczności w Niemczech są bardziej wyśrubowane, albo rafinerie nie mają tak dużej presji na oszczędzanie i pozwalają sobie na trzymanie się środka normy niż dołu. Być może producentom bardziej zależy na swojej marce, a klienci nie są tak wrażliwi na cenę by przejechać całe miasto dla kilku centów oszczędności, bo przecież paliwo to paliwo i po co przepłacać …

A na koniec pajacyk. Tak Sępen wita kierowców – możesz wygrać 300 000 zł na paliwo i wymyć sobie szyby błotem:

Share This Post

37 replies on “CPN”

Otóż docierając do niemieckiego miasta X zapalam rezerwę, natomiast dojeżdżając do stacji benzynowej w Polsce mam jeszcze co najmniej z 10% paliwa w baku. Cudowne rozmnożenie ropopochodnych.

Zaczalbym od sprawdzenia, czy przypadkiem w jedna strone nie masz netto z gorki, a w druga pod gorke, lub ze np. za kazdym rezem jadac do Niemiec jedziesz w dzien stojac wiecej w korakach, a wracajac do Polski jedziesz w nocy w korkach nie stojac…

Obawiam sie ze tym razem z wpisem musze sie zgodzic w 100%.
Z roznym natezeniem przerabiam trase Nemcy Polska od jakis 7 lat.
Jakosc wielu produktow tak samo. Jak sie na poczatku z kolegow smialem kiedy wozili dla rodziny proszki z Niemiec do Polski, tak po weryfikacji eksperymentalnej sam od czasu do czasu tak robie.
Ale w sumie co sie dziwic. Polskie oddzialy zachodnich koncernow w pl maja sie wykazywac zyskami. O klientow sie nie beda starac, bo ci i tak maja srednia mozliwosc wyboru. Wiec mozna ich robic w balona na jakosci.
Zwlaszcza, ze nie majac porownania (a wiekszosc nie ma) beda przeplacac.

Powodem jest ruch wirowy ziemi i siła Coriolisa 😉
A tak na poważnie: to, że jesteśmy traktowani jak kolonia, to chyba wie każdy – nawet małe dzieci. Na tym biznes polega: koloniom sprzedaje się kiepski towar za przyzwoite pieniądze, a w metropolii – za te same lub nieraz mniejsze towar lepszej jakości. Tak jest również z odzieżą. Jakoś dziwnie dżiny kupione w Stanach, czy Anglii wytrzymują 2-3 razy dłużej niż te – również markowe – kupione w Polskim sklepie. Po prostu do nas idzie towar trzeciej kategorii. Kiedyś kumpel walczył z jedną z firm konfekcjonujących kawę, dlaczego na polski rynek pcha gorsze sorty? Nie bronili się, że towar w Polsce równie doskonały, co gdzie indziej. Odpowiedź padła w ten deseń, że w Polsce sprzedają towar dostosowany do gustów polskiego klienta.
Temat morze, aż skoda rozpisywać się więcej.

Niestety też to zauważyłem.
Co do paliwa dorzucę do tego , co pisał TJŁ , że w Polsce wiatry przewaznie wieją z zachodu.

Przyznaj się że do Niemiec masz całe auto wypchane jajami i wódką na handel a wracasz na pusto z gotówką w kieszeni…

I jest jeszcze jedna możliwość, że są przekręcone liczniki w dystrybutorach, np. lejesz litr a dostajesz 50 ml mniej. Ale tylko to sa moje dywagacje. Ja z orlenowskiego paliwa zrezygnowałem kilkamiesięcy temu, leje Shell (95), ta sama cena, kultura pracy silnika o wiele lepsza. A o proszkach decyduje tu rynek zbytu, przcież to te same koncerny. Dla przykładu test: http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/niemieckie-proszki-lepsze-niz-polskie-test-reportera-tvn24,316467.html.

Jadąc co jakiś czas do Niemczech też to zauważyłem że niemieckie paliwo jest bardziej kaloryczne. Moje auto ma stosunkowo nieduży silnik i moc, więc na autobanie od razu idzie to wyczuć, że auto lepiej się zbiera na niemieckich oktanach. Testowane wielokrotnie na odcinkach rzędu 1000km.

Witam,
sam mieszkałem trochę w Anglii, trochę w Niemczech i w skali makro teza moim zdaniem jest prawdziwa. Nigdy nie miałem w tych krajach samochodu, ale aby sprawdzić czy na 100% masz rację z tym paliwem to trzeba wziąć pod uwagę to co napisał Taki Jeden Łoś. Włącz na komórce tracking na GPSie i po prostu sprawdź, czy aby na pewno nie jedziesz pod górkę, albo w korku.

Wracając do tematu. Jestem ogromnym fanem kuchni. Jak słyszę narzekania Polaków, że za granicą żarcie jest gorsze to mi się nóż w kieszeni otwiera. Oczywiście jak przyjeżdżają z wiosek, gdzie sami hodują swoje warzywa i owoce to może i gorsze, ale i nasze sklepy nie grzeszą. Przyprawy w naszym kraju to odpad przemysłowy, w szczególności te bardziej egzotyczne (najłatwiej można sprawdzić po kardamonie). Moim zdaniem wynika to z bardzo prostego faktu. Przez 40 lat komuny braliśmy wszystko co było i nikt nie patrzył na jakość. Przyzwyczajeni do syfu kupujemy mniejszy syf i cieczymy się jak murzyn blaszką, że w ogóle jest. Na szeroko rozumianym zachodzie konsument jest bardziej wymagający i tyle.

“Ostatnimi czasy spędzam dni jeżdżąc sobie po różnych krajach, próbując kupić produkty inwestycyjne z metali szlachetnych. Weryfikuję w ten sposób tezę, że złota i srebra jest mnóstwo, zbierając przy okazji mnóstwo ciekawych opowieści dilerów.”

Rozbudziles nadzieje na wpis w tym temacie, a tymczasem bylo o czyms innym. Mozna liczyc na rozwiniecie powyzszego tematu?

Gdziesz czytalem, ze jezddzac na gaz naturalny, oktanowosc jest zawsze najwyzsza. Podobnie powinno byc z LPG.
Czyli nie zarzniesz silnika jezdzac na gas tak silnie jak zarzniesz jezdzac na benzyne czy diesel.

Takie tam biadolenie! Dla Polaka przede wszystkim znaczenie ma CENA! Kupi największy badziew, jeśli będzie tani. Natomiast Niemcy cenią sobie solidność, co widać w każdym aspekcie ich życia.

Dlatego jakość produktów w Niemczech jest wyższa niż w Polsce.

@Wojtek S.:
To nie jest żadne biadolenie.
Taka jest sytuacja naszego kraju (zresztą nie tylko naszego z grupy postkomunistycznych), że jest traktowany jak kolonia z której należy jak najwięcej wyciągnąć z minimalnymi inwestycjami. I niestety nasz pożal się boże klasa polityczna tylko w tym pomaga.
http://www.hotmoney.pl/Na-nasz-rynek-trafia-towar-gorszej-jakosci-a26959

Jednym z ciekawszych przykładów jak bardzo nasze “elyty” mają lud tam gdzie światło nie dochodzi jest tematyka transplantacji.

http://de.wikipedia.org/wiki/Organspende#.C3.9Cberblick
Niemiecka wersja, bo w polskiej niestety takiej wiedzy nie znajdziecie.
W tej tabelce pokazane jest jak w przekroju światowym traktuję się potrzebę uzyskania zgody na pobranie narządów.
Kolumna “Regelung”. Wszędzie gdzie jest “Zustimmungsregelung” oznacza to, że trzeba otrzymać zgodę na pobranie narządów.
Wszędzie, gdzie ma się w d** co obywatel na ten temat sądzi jest “Widerspruchsregelung”.
W Polsce prawo obowiązujące wprowadzono w 1990…

@Wojtek S.
P.S. Ponadto jakość w Niemczech również spada, bo wbrew Twojemu przekonaniu, że Niemiec ceni jakość, o wiele bardziej ceni CENĘ. To dlatego masz rozkwit wszelkich dyskontów typu ALDI, Lidl, Poco, itp itd.
Nawet ludzie lepiej sytuowani przestali się wstydzić zakupów w takich miejscach… proponuję zapoznać się z analizami niemieckiego GUSu, a nie rzucać tutaj takimi niczym nie popartymi sloganami.

@Wojtek S.
No niestety potwierdzam. Jeszcze niedawno sprzedawałem w detalu produktu do instalacji el. i też trochę drobnej elektroniki do komputerów i RTV, bo dystrybutor to miał w ofercie. Klienci zawsze woleli najtańsze chińskie g., niż markowy produkt. Można ludziom tłumaczyć: jakość, trwałość, bezpieczeństwo użytkowania, dotrze do jednego na 100. Pozostali chcą najtańsze i są zaślepieni tylko ceną.

Jeszcze taki drobny przykład z mojej pracy:
Miałęm promocję na wkrętarki Toya (69 z 99) i Black&Decker za 119zł ze 199. Toya była badziewnie wykonana, zacinał się włącznik, ogólnie tragedia, widać było że to zaraz się rozpadnie, a Black&Decker był tego przeciwieństwem, metalowy uchwyt do wiertła, porządne plastiki i gumy, cięższa waga, co też świadczy o solidności, no i marka.
Nic z tego, mogłem sobie tłumaczyć, ludzie i tak chcieli najtańsze i tyle. Jak sprzedałem wszystkie Toye, dopiero znaleźli się chętni na produkt markowy.

W polsce najczęściej występującymi wiatrami są wiatry z zachodu. Więc być może przeważnie raz jedziesz z wiatrem a raz pod wiatr.
Jeśli chcesz być trochę bardziej naukowy, to powinieneś przeprowadzić eksperyment: zatankować do kanistra w DE i przywjeźć tę benzynę do PL i pojechać na niemieckiej benzynie z PL do DE 😉

W kwestii paliw, potwierdzam obserwacje Doxy. Kilka razy jechałem do Włoch przez Niemcy, po autostradach i za każdym razem na paliwie niemieckim przejeżdżałem ok. 80-100km więcej na 1 baku…
i co tu więcej pisać, żeby nie kląć… ku.wa go mać !!!

Przydałby się jakiś test. Ze 2 litry przywieźć w kanistrze z DE oraz taką samą ilość sprawdzić z PL i np. przetestować agregat prądotwórczy z tym samym obciążeniem. Na pewno czasowo będzie różnica w pracy agregatu, bo przy mniej kalorycznym paliwie agregat automatycznie ssie więcej paliwa i nie ma mowy wtedy o różnicy wysokości terenu lub wpływu wiatrów.

nie mogę się niestety wypowiedzieć na temat jakości benzyny. jakoś lubię takie rzeczy sprawdzać samemu, a nie miałem okazji tankować w Niemczech.
mam natomiast ciekawą obserwację dotyczącą brei “do mycia szyb” w wiadrze. wiem że to marne pocieszenie, ale z 3 lata temu byłem na wycieczce samochodowej do rygi + krótka objazdówka po litwie. w większości nie było wiader z wodą do mycia. jeśli było to często było puste. w pozostałych przypadkach woda była taka jak na filmie, albo gorsza. jeden jedyny raz, udało mi się umyć szyby i reflektory czymś czym umyłbym też szyby w polsce. tzn czymś względnie czystym.
starałem się tankować na stacjach sieciowych, nie na stacjach “krzak” głównie starałem się na orlenie. najgorszą breje widziałem na lukoil. z tym że trzeba pamiętać że sama obecność wiadra i to że w środku coś było jest już plusem.
aha, był to wyjazd letni. (nie trzeba było dodawać jakiegoś alkoholu zeby wiadro nie zamarzło)

Co do lodów 100% zgody. Nie wiem jak w Niemczech czy innych krajach ale lody we Włoszech to odlot. Jak słyszę takiego Grycana albo tych fikołów od Zielonej Budki, kiedy bredzą o tradycjach w wyrobie lodów to ogarnia mnie cyniczny śmiech. Jakim tłukiem (albo oszustem) trzeba być żeby po tylu latach wciąż sprzedawać takie gówno?

“na podstawie składu spalin określa, że paliwo ma duża wartość opałową i dozuje go mniej, a gdy kaloryczność jest niższa wtryskuje go więcej. “-jako inzynier z branzy “ecu” ,nie moge odmowic sobie skomentowania tego domyslu-komputer w samochodzie nie ma mozliwosci kalkulowania wartosci opalowej-prawidlowo:gestosci energetycznej paliwa.
Podejrzewam ,iz hipoteze taka postawiles na podstawie intuicji(logiki w pewnym sensie) a nie faktow.Mam tylko nadzieje iz wypowiadajac sie jako specjalista,znawca w sprawie ekonomii nie bazujesz rowniez na domyslach…

Trochę dupny ten przykład z wodą do mycia. Sugerujesz że w Niemczech woda w wiadrach jest zawsze czysta? ;] Proponowałbym następnym razem po prostu zwrócić uwagę pracownikowi, że czas zmienić. Wiesz, mogli nie zauważyć, nie sądzę żeby w wiadrach były czujniki 🙂 Mógł ktoś tuż przed tobą zabrudzić.

Co do paliwa – bardzo ciekawe i niestety możliwe ze w Polsce leje się gorsze. Czy zwróciłeś uwagę na jakość gazu w kuchenkach? Już jakiś czas temu zauważyłem że ugotowanie wody w UK zajmuje mi ZNACZNIE mniej czasu niż ugotowanie tej samej ilości wody w Polsce. Aha, w UK mieszkam nad wodą , może 50 m n.p.m. W Polsce trochę wyżej (nie chce mi się tłumaczyć ale generalnie – im wyżej tym w niższa temperatura wrzenia wody, nie stanowi to tutaj znacznej różnicy ale warto podkreślić).

eee, wiecie od czego mi się chce rzygać? Od Waszego narzekania… Lody niedobre, paliwo niedobre, wiadro niedobre, proszek niedobry, cena niedobra, i od nowa, w kółko macieju. A mnie się nie podoba to smętne pierdzenie – czy w związku z tym będziecie łaskawi zaprzestać? Skoro oczekujecie czegoś od innych to zacznijcie może od siebie?

@yeti

W Anglii nie ma wody na stacjach do mycia szyb, bo tu samchody tak sie nie “swinia”. Trzeba chyba po jakichs szutrowych trasach jezdzic, zeby sobie tak ubrudzic samochod jak w Polsce.

Aktualnie przebywam w Niemczech i co do jakosci paliwa to moge sie zgodzic, ze jest duzo lepsze, “na oko” okolo 10% lepsze niz w polsce (pod wzgledem ilosci kilometorow przejechanych na baku).

Nie jestem inzynierem, ale na tzw. “chlopski rozum” zdaje mi sie, ze przy bardziej kalorycznym paliwie wystarcza mniejsze obroty silnika dla osiagniecia takeigo samego momentu obrotowego na kolach (czyli efektywnie, dla utrzymania danej predkosci). Mniejsze obroty zazwyczaj oznaczaja mniejsze spalanie.

Popieram w pełni to, co napisal Doxa, na podstawie własnych obserwacji! Dziesiątki razy pokonałem trasę Katowice- Amsterdam i prawie zawsze widzę różnicę w zużyciu paliwa. Tankując na Śląsku, dojeżdżam do Holandii na oparach, tankując w Holandii zawsze zostaje coś w zbiorniku. Mimo że Amsterdam leży na poziomie morza, a Śląsk na poziomie +300m

komputer auta w cale nie wie jak energetyczne jest paliwo
i ze dodaje go wiecej

dawkowanie paliwa ma zwiazek z tym jak czesto i jak mocno wciskasz pedal gazu

slabe paliwo daje mniej mocy, wiec musisz sam poprzez pedal gazu dawkowac go wiecej (badz dawkuje komputer jesl jedziesz na tempomacie)

stad wynika roznica w spalaniu

taka sama sytuacja wystepuje w polsce na paliwach z marketow (auchan) a paliwami z normalnych stacji typu bp shell statoil

ja w moim bmw diesel wyczuwam to idealnie, na slabych paliwach musze wiecej deptac po gazie (wiec pali wiecej)
na super paliwach wystarczy ze gaz muskam i auto sie zbiera

oczywiscie potwierdzam ze w niemczech paliwo jest duzo lepsze

Inne oktany to może i tak, no ale bez przesady nie dolewanie wody, przeciez to by sie rozwarstwialo…

O dyspersji słyszałem. Natomiast jaki stopień dyspersji można osiągnąć dla paliwa? Jakieś konkretne dane? Chcesz powiedzieć, że po zmieszaniu z wodą chrzczone paliwo nie rozwarstwi się i woda będzie pięknie cały czas pomieszana z paliwem aż się to wyjeździ? Bo w to nie uwierzę

“Nie jestem inzynierem, ale na tzw. “chlopski rozum” zdaje mi sie, ze przy bardziej kalorycznym paliwie wystarcza mniejsze obroty silnika dla osiagniecia takeigo samego momentu obrotowego na kolach (czyli efektywnie, dla utrzymania danej predkosci)”

Kolega Dex trochę pojechał z tym “chłopskim rozumem” – do osiągnięcia danej prędkości pojazdu jest wymagana ta sama ilość obrotów silnika na danym biegu, niezależnie od jakości paliwa…
Od jakości paliwa natomiast i owszem zależy dostępny na tych obrotach moment obrotowy 🙂

Pedałem gazu regulujemy otwarcie przepustnicy, co przekłada się na ilość powietrza. Na wylocie badany jest skład spalin (sonda lambda), co przekłada się na ilośc wtryskiwanego paliwa, bo komputer sterujący silnikiem stara się utrzymac określony skład gazów spalinowych, który powstaje przy spalaniu optymalnej mieszanki paliwa i powietrza. Oczywiście jest pewne opóźnienie w reakcji na gaz, ale układ adaptuje swoje zachowanie także w oparciu o inne sygnały i warunki pracy silnika (przepływ powietrza i jego temperatura, temperatura silnika, położenie pedału gazu itp).
Koniec końców jeżeli paliwo ma większą kaloryczność, to do spalania potrzebuje więcej powietrza, czyli patrząc w drugą stronę przy ustalonym (przez kierowcę) dopływie powietrza wystarczy mniej paliwa.
A żeby było ciekawiej to pod Warszawą w Babicach CPN ma ogromny skład paliw w którym kupują wszystkie wieksze stacje (Shell,BP,Neste – takie cysterny ciągle tam widać). Co najwyżej dolewają trochę własnej chemii i wspomagaczy, więc nie ma się co ekscytować 😉

Jeszcze taki drobiazg: paliwo w Niemczech jest droższe niż w Polsce z pewnością o ponad 10%, więc per saldo i tak lepiej tankować w Polsce.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *