Categories
Polityka

Elyta

Dostałem niedawno mejla od znajomego. Zajmuje się on ambitnym dziełem stworzenia kompletnej genealogii elity Rzeczpospolitej Obojga Narodów od XVIII wieku do dzisiaj.

Temat elit jest niezwykle kontrowersyjnym zagadnieniem z dziedziny nauk społecznych. Wielokrotnie na tym blogu poruszałem temat braku elit w Polsce, co miałoby przyczyniać się do zdziczenia całego narodu i co gorsza do złego zarządzania krajem. Gdy spojrzeć na to zagadnienie raz jeszcze, nasuwają się ciekawe wnioski.

Wydaje się, że dużo bardziej kluczowe jest istnienie obszernej klasy średniej, obejmującej jak najwięcej społeczeństwa. Gdy potykamy się o przysłowiową psią kupę to istnienie elity nic nam nie pomoże – to efekt braku klasy średniej. Podobnie dotkliwe w Polsce zjawisko złodziejstwa nie wynika z braku elit, tylko ze zbydlęcenia obywateli, a takie zbydlęcenie z definicji definiuje postawienie poza klasę średnią.

Silna klasa średnia jest też rezerwuarem dla elity. Gdyby aktualną elitę usunąć, członkowie klasy średniej są najlepszym źródłem, z którego można wyłonić nową elitę. Ba, taki proces zastępowania starej elity nową jest jak najbardziej koniecznym procesem dla utrzymania świeżości całej struktury społecznej. ‘Społeczeństwo otwarte’ to takie, w którym można zmienić swój status społeczny swoimi zdolnościami i pracą. Tymczasem społeczeństwo zamknięte (w którym de facto żyjemy) to takie, w którym elity zajęły już swoje miejsca i nowe pokolenie, o ile nie urodziło się we właściwej rodzinie, może do czegoś dojść wyłącznie emigracją.

Podniecanie się ‘elitą’ bez zwracania uwagi na klasę średnią jest pozbawione sensu jak szukanie boga w kościele katolickim. Weźmy takiego prezydenta Wałęsę –  czy należy od do elity? A prezydent Jaruzelski? Może premier Lepper? To może premier Marcinkiewicz?

Panowie wymieniani w pracy dra Minakowskiego byli najpewniej taką samą ‘elitą’ jak wyżej wymienieni mężowie stanu. Jakimiś tam sposobami (choćby słynne nabywanie lewych papierów potwierdzających szlachectwo) wkręcili się na swoje stołki i zaczęli zadzierać nosy. Czy różnili się jakościowo od powyższych polityków współczesnych? Można wątpić.

I to moje zwątpienie potwierdza obrót historii – to właśnie ‘elita’ opisywana przez dra Minakowskiego dopuściła do upadku kraju oraz szeregu późniejszych nieudanych zrywów niepodległościowych. Nie wiem czy warto w ogóle opisywać i czytać o nędznych żywotach.

Share This Post

15 replies on “Elyta”

Na ten temat to akurat obszernie pisuje Rafal Ziemkiewicz i czesto nie mozna sie z nim nie zgdzic.

W pierwszym rzedzie nalezy wyjasnic jakie sa kryteria przynaleznosci do elity- majatek, rozpoznawalnosc publiczna, zawod wykonywany, pochodzenie? Bez tego nie sposob osadzic kto ma nalezec do grupy wyroznionej.

Bardzo ciekawa uwaga.

Rzucilem okiem na fragment ksiazki i zdaje sie, ze dr Minakowski przyjmuje tu kryterium polityczne – trzeba bylo zajmowac jakas pozycje typu posel czy wojewoda.

Porzadek prawny I RP stawial szlachte na rowni – nie bylo zadnych baronow czy hrabiow. To odroznialo Polske od innych krajow. Jedyna opcja bycia wyzej w hierarchi to kniaz, ksiaze, krol. Stad trudno mowic pisac cokolwiek o elicie, skoro szlachty bylo miejscami i kilkadziesiat procent w populacji – trzeba by opisac wiele milionow ludzi.

Czy czytać i opisywać nędzne zywoty polskiej “elyty”? Jak Najbardziej! Bo ta zgraja złodziei, oszustów i zwykłych bandytów, posługując się mediami oraz miernotami bez charakteru – kieruje tym państwem od wielu lat.
Doprowadziło to totalnego zdziczenia i skundlenia Polaków (opisywane szeroko zjawisko “polskiego piekiełka”, złodziejstwo i prostytucja w każdej dziedzinie życia.
Patrząc na dzisiejsze najwyższe władze, liderów partyjnych od lewicy do prawicy, episkopat itd miało by się ochotę zebrać ich razem i wysiedlić na jakies pustkowie, by przestali szkodzić…
Tylko kim ich zastąpić? Może tak modnymi dzisiaj kibolami-patriotami?
A może od razu podzielić ten nadwiślański kraj między sąsiadów… Wszak dopiero utrata niepodległości po rozbiorach wielu obudziła

“Gdy potykamy się o przysłowiową psią kupę to istnienie elity nic nam nie pomoże – to efekt braku klasy średniej.”
😀 uahaha! Gdyby tworzyć zbiór złotych myśli z tego bloga, to by była jedna z 10 najważniejszych :).

Mnie się wydaje, że naszemu narodowi brakuje jakiejś tożsamości genealogicznej i stąd wynika całe to poszukiwanie elit i tym podobne zabiegi. Co drugi Polak jest przekonany, że jego przodkowie to szlachta, a jeśli jest wyjątkowym nieudacznikiem, to myśli, że zubożała szlachta. Większość ludzi w kraju nie wie kto był ich pradziadem, skąd pochodził i wyobraża sobie Bóg wie co.

Bywa i tak, że nowa elita chcąc się jakoś legitymować szuka argumentów na poparcie swojej lepszości. Wykształcenie już nie starcza, bo zbyt masowe stały się dyplomy magistra. To trzeba wynaleźć wujka po pradziadku urodzonego w 1618, co był niby dupę podcierał sekretarzowi księcia.

“Stad trudno mowic pisac cokolwiek o elicie, skoro szlachty bylo miejscami i kilkadziesiat procent w populacji – trzeba by opisac wiele milionow ludzi.”

A tu paradoksalnie wychodzi na to, że taka elita miała znaczenie – bo to była klasa średnia :D!

Szlachta byla klasa srednia, i z niej bezposrednio braly sie elity Rzeczypospolitej. Wlasnie dzieki temu, ze nie bylo tytulow arystokratycznych, bylo to spoleczenstwo otwarte. I wbrew powszechnemu mniemaniu dzialalo to calkiem dobrze przez calkiem dlugi czas. Zas rozwalka tego systemu pod koniec XVII w bylo pierwszym cwiczeniem nowozytnej Europy z nieustajacego cyklu pt. “jak degenruje sie demokracja”.

“Stad trudno mowic pisac cokolwiek o elicie, skoro szlachty bylo miejscami i kilkadziesiat procent w populacji – trzeba by opisac wiele milionow ludzi.”

A skąd pan te kilkadziesiąt % wyciągnął?
Szacunki są różne w różnych okresach, ale mało kto dociąga do większej liczebności szlachty niż 10% społeczeństwa.

Z tym “zamknięciem” to jednak trochę przesada. Na tle społeczeństw naprawdę skostniałych np. greckie, portugalskie, francuskie nie wygląda to u nas tak tragicznie. Polska jest krajem bardziej kumplowsko – partyjniackim, co jednak nie jest układem tak chorym jak społeczeństwa postklanowe. Wszystko zresztą zależy od tego co autor miał na myśli pisząc “coś osiągnąć”, bo jest kwestia, jakie kryteria i zakres sukcesu bierzemy pod uwagę.

@Kris
Malo kto zdaje sobie sprawe, ze obecne spoleczenstwo jest znacznie bardziej uklasowione niz Rzeczpospolita Szlachecke.
Jesli przyjmiemy, ze do elity kraju nalezy ta czesc spoleczenstwa, ktora ma jakis wplyw na bieg spraw polityczno gospodarczych , na przyklad w postaci czynnego prawa wyborczego (jak szlachta w I RP) to w wieku 17stym liczebnosc populacji wynosila okolo 8 mln z czego 3% do 10% stanowila szlachta (czyli bylo od 240 000 do 800 000 osob z czynnym prawem wyborczym a wiec zdolnoscia do tego by byc wybranym na roznego rodzaju urzedy oraz bedacych wlascicielami lub zarzadcami duzych jednostek gospodarczych). Obecnie Polska liczy sobie 38 mln obywateli ale czlonkow partii politycznych, czyli osob majacych szanse wplywu na bieg spraw politycznych czy gospodarczych w kraju, jest tylko okolo 300 000. Jest to okolo 0.8% populacji. Jak z tego wynika III RP jest znacznie mniej demokratyczna niz I RP. Bierne prawo wyborcze co prawda przysluguje wiekszemu procentowi populacji ale ma ono charakter plebiscytu na partie a nie selekcje wybranych kandydatow na stanowiska publiczne.

Potknięcie się o psią kupę jest skutkiem braku klasy średniej odpowiedniej jakości a nie jej ilości. Obecna klasa średnia ma niewiele więcej poza pieniędzmi i rzeczami. Nie rozumie a nawet wstydzi się “interesu narodowego” bo to przecież musiałoby oznaczać patriotyzm, którym prędzej wzgardzi niż o nim pomyśli. Biorąc jeszcze pod uwagę “zsobaczenie” klas niższych, praca dla “elit” nad krajem, jest na co najmniej dwa pokolenia. Na to już za bardzo nie ma czasu.

@Doxa

“Wydaje się, że dużo bardziej kluczowe jest istnienie obszernej klasy średniej, obejmującej jak najwięcej społeczeństwa. Gdy potykamy się o przysłowiową psią kupę to istnienie elity nic nam nie pomoże – to efekt braku klasy średniej.”

Wydaje się, że dużo bardziej kluczowe od istnienia klasy średniej jest to, kto stanowi prawo. Gdy potykamy się o przysłowiową psią kupę, to istnienie klasy średniej nic nam nie pomoże.

Jak pisał Jurgen Roth w książce “Europa mafii” –
“Współczesne europejskie prawodawstwo, zarówno na szczeblu międzynarodowym, jak i lokalnym, posiada wbudowaną konieczność dokonywania oszustw. Przy obecnym układzie sił nie istnieje absolutnie żadna realna możliwość uchwalania prawa spójnego, a jedynie takiego, które gloryfikowałoby “namaszczonych”. Korupcja funkcjonariuszy publicznych służy w takim systemie jako skuteczne remedium przeciw opresyjnemu ustawodawstwu, które w innym przypadku byłoby nie do zniesienia. Afery, takie jak przykładowa z łapownictwem w niemieckim ministerstwie finansów, skarbu, zarządach dróg publicznych, przypadkowo przedostające się do wiadomości opinii publicznej, to tylko wierzchołek góry lodowej, pokłosie trupa wypadającego z szafy czy niedogryzionych resztek wypadłych spod dywanu przy walce buldogów.”

Więcej tu: http://www.frizona.pl/threads/7391-Europa-mafii

@Doxa

“Czyli co, przy kazdym spacerujacym psie powinien spacerowac policjant wdrazajacy prawo? ”

To jest ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył.

“Jakos nie widzialem tego na Zachodzie, psich kup tez nie bylo.”

Wyjaśnienie tego fenomenu znajdziesz, jak sądzę, u Jana Stachniuka w książce “Państwo a gospodarstwo”.

Ja mieszkam na tym Zachodzie, i psie kupy widze. Jeszcze nie w takiej ilosci jak w Starym Kraju, ale pomalu doganiamy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *