Categories
Ekonomia

Laboratorium

Lord Keynes powinien urodzić się w Polsce. Te problemy, na które natrafił w swojej pracy, dotykają w zbliżonej formie polską gospodarkę.

Wikipedia mówi: Odrzucenie klasycznej ekonomii przez Keynesa wynikało z obserwacji gospodarek USA i Wielkiej Brytanii po I wojnie światowej, które zarządzane zgodnie z zasadami klasycznej ekonomii, nie osiągnęły wbrew tej teorii pełnego zatrudnienia. Przeciwnie, bezrobocie w tych państwach cały czas rosło, mimo dobrej koniunktury gospodarczej.

Tak zwana ‘transformacja ustrojowa’ to pasmo sukcesów, jak zresztą cała historia rozwoju gospodarczego w Polsce, widać to dokładnie na poniższym wykresie:

Główna bolączka Polski po-transformacyjnej to wysokie bezrobocie. Wzrost gospodarczy, który można spróbować nazwać ‘zadowalającym’, jednak istnieje. Mimo tego wzrostu gospodarki bezrobocie jest poważnym problemem dotykającym miliony Polaków – czy to przez niemożność znalezienia pracy, czy to przez konieczność wyemigrowania, czy to przez niskie wynagrodzenia:

Wszystko co się dało osiągnąć do 2008 roku, po wyjeździe paru milionów ludzi i inwestowaniu sporej części ich dochodów w Polsce, to dziesięcioprocentowe bezrobocie. To jest wszystko, na co stać Polskę.

Warto też zwrócić uwagę, że wicepremierem i ministrem finansów od 31.10.97 do 23.12.00 był Balcerowicz. Można to sobie nałożyć na wykres. Balcerowicz tłumaczył się z tego we Wprost pisząc: Trzeba przypomnieć, że w gospodarce liczy się systematyczny wzrost, a nie sprint. Bywa, że PKB przez jakiś czas szybko rośnie, ale kosztem ryzyka załamania na dłuższą metę. Dlatego, by nie dopuścić do załamania w przyszłości, Balcerowicz spowodował załamanie już w czasie swojego urzędowania. Nie pierwsze zresztą.

Wracając jednak do Keynesa – jego podstawowa terapia miała polegać na stymulowaniu popytu przy pomocy pakowania pieniędzy w gospodarkę przez rząd. Generowanie pieniędzy i ich rozwadnianie to nic innego niż inflacja, czyli teoria sprowadza się do postawienia tezy, że bezrobocie jest odwrotnie proporcjonalne do inflacji. Tymczasem w Polsce trudno o znalenienie takiej relacji, tak wygląda wykres:

Trudno tu o odnalezienie jakiejkolwiek relacji. Owszem, być może pompowanie pieniędzy w obieg daje większą konsumpcję, ale wydaje się, że stabilność siły nabywczej ma znaczenie jeszcze większe – oprocentowanie kredytów umożliwia ich zaciąganie, a tylko kredyt umożliwia stworzenie dużych zakładów pracy. Dodatkowo znaczenie ma możliwość oszczędzania we własnej walucie bez obawy odparowania kapitału – to buduje kapitał używany potem między innymi do budowy biznesu.

W krajach biednych, jak Polska, zwiększanie pieniądza w obiegu powoduje inflację bez benefitów w postaci wzrostu ilości miejsc pracy. Pieniądz rozdany budżetówce czy emerytom następnego dnia ląduje w kasach supermarketów, skąd wędruje do producentów żywności lub za granicę, za dobra bardziej luksusowe. Koncepcja Keynesa mogła mieć zastosowanie tylko w jednym przypadku, gdy mamy do czynienia z bogatym społeczeństwem, używającym złota jako pieniądza, które to społeczeństwo nagle zacisnęło pasa w ramach kryzysu.

Problem polskiego bezrobocia jest znacznie poważniejszy niż można by rozwiązać według zaleceń Keynesa. W Wielkim Kryzysie infrastruktura przemysłowa była nienaruszona, trzeba było tylko skłonić ludzi by dali jej zajęcie konsumpcją. W Polsce infrastruktura przemysłowa nie istnieje. Polsce trzeba powtórzyć rozwiązania, które przećwiczyła Korea, opierając swój przemysł na produkcji, dającej zatrudnienie ludziom, którzy wcześniej czy później zaczęli sami konsumować produkty produkowane przez fabryki. Efekty widać na wykresie 1 lub na fotkach z Seulu.

Share This Post

9 replies on “Laboratorium”

Skoro piszesz o polskiej gospodarce, może warto zaprezentować następujący ciekawy fakt.

Zadłużenie wobec obywateli bądź instytucji z innych państw, spłacalne tylko w obcej walucie bądź dobrach/usługach (czyli nie przez dodruk pieniążków), na jednego obywatela:

– Szwajcaria (Twoja ulubiona, ta najmądrzejsza): 183 tys. USD długu na obywatela
– Hong Kong: 92 tys. USD długu na obywatela
– Hiszpania: 52 tys. USD długu na obywatela
– Korea Poł.: 30 tys. USD długu na obywatela
– Chiny: 7 tys. USD długu (na obywatela!)
– Polska: 5,2 tys USD długu na obywatela
– Jamajka: 4,2 tys. USD długu na obywatela

http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_external_debt

Jak to jest więc z tym bankructwem Polski, drogi Doxa?

Co do 10% bezrobocia, mamy tak dużą szarą strefę, że nie zdziwiłbym się, gdyby większość z tych ludzi właśnie w niej robiła i realnie nie była bezrobotna.

Co do perspektyw rozwoju Polski, nie widzę żadnych szans pójścia drogą Korei Południowej. Obywatele Polski są na to po prostu zbyt głupi.

Do tego:
– wyprzedaliśmy wszystko, co mamy, więc zyski z tych firm nie bogacą Polaków. Nawet zyski z Biedronki czy hipermarketów nie idą do polskich kieszeni, nie mamy więc kapitału
– nie umiemy ustawić prawa pod siebie, przesiębiorcom jest coraz trudniej, urzędników coraz wiecej, sami sobie podkładamy nogi
– uczelnie są niekonkurencyjne, kształcą głównie w bezużytecznych kierunkach
– inwestycje strukturalne są nieudolne, kilka razy przepłacone i nie mają pierwszeństwa nad wydawaniem kasy na ozdoby i paciorki (przykład: rynki miast, fontanny we Wrocławiu podczas gdy cały tranzyt nadal wali przez miasto)
– Polacy są ułomni w przedsiębiorczości, nie potrafią poświęcić swoich małych korzyści dla większego, wspólnego celu dającego zwielokrotniony zysk. Jedynie zarządzani przez kogoś z Europy Zachodniej są w stanie sensownie działać.
– nie mamy żadnych baz wiedzy (i nie mamy kapitału), więc możemy próbować konkurować jedynie w bardzo ograniczonej części gospodarki

Polska może być tylko i wyłącznie tanią siłą roboczą, pracującą na rachunek zachodniego pracodawcy, wykonującą proste, powtarzalne ale pracochłonne czynności, którym nie chcą zajmować się sprytniejsi Europejczycy. I możemy jedynie próbować, z racji swojej bliskości (strefy czasowe) i podobieństwa kultur, utrzymać się nadal jako tania siła robocza w konkurencji z Azją i Afryką.

łeetam, nie ważne czy Polska będzie bogata czy biedna, ważne aby była katolicka,hehe

Nie przesadzasz trochę Doxa z tymi wykresami:
– porównujesz 3 kraje będące w zupełnie innych warunkach
– Polska na większej części wykresu wzrostu była państwem komunistycznym, a końcówka po bankructwie i transformacji ustrojowej.
– poza tym wykres ucina się na roku 2000. Jakby je pokazać od 2000 do 2010 wyglądałyby już całkiem inaczej:
http://www.indexmundi.com/g/g.aspx?v=67&c=ks&c=pl&c=sp&l=en

To jaki można z niego mieć wniosek? Że komunizm nieefektywny, transformacja trudna, a szara strefa wysoka.

w ogóle w PL ludzie są przedsiębiorczy, u mnie na wsi ludzie siedzą na KRUSie albo rencie, hodują sobie świnie i jednocześnie pracują gdzieś na czarno – głupi nie są, przecież dochodowego i ZUSu płacić nie będą 😀

wiadomo, kto ma większe gospodarstwo, bierze kasę z UE i kupuje sobie traktor i maszyny, w ogóle teraz na wsi miarą statusu jest traktor, można jeździć polonezem i traktorem za 150tyś zł hehe

Co za bzudry wypisuje wikipedia. Po I Wojnie gospodarka brytyjska byla “zarzadzana” – i to wlasnie byl problem. Gdyby stosowano teorie klasyczna, jak w owym czasie byl leseferyzm, to nie byloby ani zarzadzania, ani bezrobocia. Niestety politykom zachcialo sie zarzadzac, a dla mas wprowadzili opium w postaci socjalu (Wielka Brytania i Francja na wzor bismarckowskich Niemiec), no wiec pojawilo sie bezrobocie. Zatem pojawil sie Keynes, ktory wylozyl, jak to poprzez jeszcze wiecej biurokracji i socjalu poprawic problemy zrodzone przez biurokracje i socjal. No i zaczelo sie.

Wikipedia to jest jednak kupa gówna. Ad “gospodarek USA i Wielkiej Brytanii po I wojnie światowej, które zarządzane zgodnie z zasadami klasycznej ekonomii, nie osiągnęły wbrew tej teorii pełnego zatrudnienia. Przeciwnie, bezrobocie w tych państwach cały czas rosło, mimo dobrej koniunktury gospodarczej.” – bezrobocie w USA wynosiło: w 1919 r. 1.4%, w 1920 5.2%, w 1921 11.7% (no rzeczywiście, katastrofa!), w 1922 6.7%, w 1923 2.4% (ano, o tym łżepedia nie wspomina, hehehe); do końca lat 20. nie wzrosło ANI RAZU powyżej 5%; w roku 1926 zanotowało międzywojenne minimum na poziomie 1.8% (!). Jak to nie jest pełne zatrudnienie, to ja nie wiem, co by miało nim być.

źródło: http://www.friesian.com/stats.htm

Poza tym, doxa, przypisując Balcerowiczowi winę czy część winy za szybko rosnące w latach 1998-2000 bezrobocie, stąpasz po cienkim lodzie… pamiętaj, że w latach 2006-2007, gdy następował drastyczny spadek bezrobocia, rządził znienawidzony przez Ciebie Kaczyński…

Parę lat temu dałem sobie spokój z edytowaniem łżepedii. Edit wary mnie nie bawią, a pisanie tylko po to, żeby po pół roku nie było po tym śladu jakoś mnie nie kręci.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *