Categories
Do Przeczytania Ekonomia

Greenspan cz.1

Dość dawno temu otrzymałem w prezencie książkę Alana Greenspana ‘Era zawirowań’. Wiele razy słyszałem niepochlebne opinie na temat tej książki – miałaby to być próba wybielenia się i wytłumaczenia decyzji, które doprowadziły do obecnej Wielkiej Depresji 2.0. Czytelnik ma mieć również wrażenie, że decyzje FED są podejmowane gremialnie i ‘demokratycznie’, wpływów lobbistów zatrudnianych przez oligarchów nie widać.

Mimo dość krytycznego nastawienia apriori książkę przeczytałem z dużą przyjemnością, niejednokrotnie głośno się śmiejąc. Śmiech nie jest zbyt częstym zjawiskiem towarzyszącym czytaniu ekonomicznej ‘cegły’, lecz trafiając na cytaty jawnie przeczące obowiązującej doktrynie tylko tak można reagować.

Poniżej przedstawiam pierwszą część cytatów zaczerpniętych z książki:

Powiedziałem zgromadzonym, że powinniśmy podjąć kroki stawiające czoła problemom i nadszedł właśnie czas na zaaplikowanie gospodarce ograniczonych działań stymulujących. Pakiet na kwotę 100 miliardów dolarów wydawał się rozsądny – wystarczający, choć nie na tyle duży, by spowodować przegrzanie gospodarki i wzrost stóp procentowych. Kongresmani zdawali się podzielać mój pogląd.

Opisywane wydarzenia dotyczą krachu 1987 roku. Ciekawe, że w czasie ostatniego stymulowania gospodarki kwota była kilkadziesiąt razy większa i nikt jakoś nie podnosił argumentów stóp procentowych i inflacji, szczególnie w FED.

Pod koniec 2006 roku ‘Economist’ pisał: Rosnąca od roku 2000 w rocznym tempie 3,2% per capita światowa gospodarka przebyła już połowę drogi do osiągnięcia najlepszej dekady w swej historii. Jeśli zdoła utrzymać to tempo, pobije rzekomo sielankowe lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte. Wydaje się, że kapitalizm rynkowy, w dużej mierze napędzający światową gospodarkę, nieźle spełnia swą rolę’.

Dziś już wiemy, że końcówka dekady przyniosła sporą korektę czyniąc z tej dziesięciolatki jedną z najgorszych dekad w historii. Warto zwrócić też uwagę, że światowa gospodarka nie do końca jest w rzeczywistości rynkową. Jest cały szereg ograniczeń i patologii, jak na przykład ogromne korporacje dominujące światowy biznes, licencje i zezwolenia torpedujące działalność małych firm i system pieniądza papierowego, jawnie okradający miliardy ludzi ukrytym podatkiem inflacyjnym.

Ta [depresja] z lat 30tych doprowadziła do wybuchu II Wojny Światowej, więc żyliśmy w przekonaniu, że nie możemy pozwolić, by taka tragedia wydarzyła się ponownie.

Oceniam, że 99% Polaków nie zna prawdziwego powodu wybuchu wojny. Ludzie zwykle myślą, że chodziło o jakieś szaleństwo Hitlera czy może o racjonalne zdobywanie terenów życiowych. Prawie nikt nie jest w stanie zdobyć się na refleksie dlaczego Hitler w ogóle doszedł do władzy.

Obecna depresja oraz Peak Oil spowodują wojny, o jakich się mało komu śniło i jakich chyba nikt się nie spodziewa. A nasze nieszczęsne położenie między wielkimi drapieżnikami Europy oraz głupota polskich polityków powodują, że możemy się wpakować w niezłe szambo.

Burns uwielbiał prowokować konflikty wśród doktorantów. Któregoś dnia przechadzając się po sali w trakcie zająć poświęconych korozyjnym wpływom inflacji na poziom bogactwa narodowego zapytał; ‘Co jest przyczyną inflacji?’. Nikt z nas nie potrafił odpowiedzieć. Wtedy to profesor Burns zaciągnął się fajką, po czym wyjął ją z ust i stwierdził: ‘Nadmierne wydatki rządowe są przyczyną inflacji’.

Doktoranci, którzy nie wiedzą, skąd się bierze inflacja!!!! To się po prostu w głowie nie mieści. Można zrozumieć polityków, którzy z natury są debilami, nierobami i populistami, ale ekonomiści?! Jakiż mierny musiał być poziom kursu, skoro nie wiedzieli tego podstawowego faktu. Być może była też kwestia skażenia keynesizmem, w myśl którego nadmierne wydatki rządowe nie powodują inflacji lecz stymulują gospodarkę.

Byłem w tak dużym szoku, że w pierwszej chwili nie zwróciłem uwagi na fakt palenia tytoniu w czasie wykładów. Dziś za taką niepoprawność groziłoby więzienie. (Sam jestem przeciwnikiem palenia tytoniu w miejscach publicznych).

Modele gospodarcze Keynesa nie potrafiły jednak wyjaśnić przypadku, kiedy bezrobocie i inflacja rosną w tym samym okresie. Zjawisko to, nazwane później stagflacją, było wielkim rozczarowaniem dla politycznych decydentów.

Stagflacja wystąpiła w czasie kryzysów naftowych lat 70tych i jest to dokładnie to samo zjawisko, które czeka nas w najbliżej przyszłości. Spodziewam się, że jeżeli Stany nie podniosą stóp procentowych i nie zbilansują budżetu czeka nas hiperstagflacja.

Artur Okun, za prezydentury Johnsona przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych i znany z ironicznego poczucia humoru, opisał istniejący dylemat za pomocą ‘indeksu dyskomfortu’, stanowiącego po prostu sumę stopy bezrobocia i inflacji. Wynosił on wówczas 10,6% i od 1965 stale rósł.

Shadow Stats wskazuje, że bezrobocie wynosi 22% a inflacja 4%, co daje nam indeks dyskomfortu na poziomie 26%. Nawet opierając się na kłamstwach statystykach rządowych otrzymujemy jakieś 12%, co jest wysoką liczbą. Ciekawe, ile trzeba w USA by pojawiły się pierwsze barykady – 40% ? 60% ? 100%? Czas pokaże.

Arabskie embargo na ropę z października 1973 jedynie spotęgowało problem inflacji i bezrobocia, nie mówiąc już o tym, że uderzyło w amerykańskie poczucie pewności oraz godność. Indeks cen konsumpcyjnych eksplodował: w 1974 roku podskoczył do szokującego poziomu 11%, dając początek pojęciu ‘inflacja dwucyfrowa’. Stopa bezrobocia utrzymywała się na poziomie 5,6%, na giełdzie dominowały silne spadki, gospodarka miała właśnie wkroczyć w najpoważniejszą od lat 30tych recesję, a ponury cień na wszystko rzucała afera Watergate.

Dziś sytuacja ma się podobnie tragicznie. Na giełdzie mamy sytuację znaną jako ‘lost decade‘ – indeks giełdowy ostatnio był n tym samym poziomie, co 10 lat wcześniej, nie biorąc pod uwagę tragicznego spadku siły nabywczej dolara w którym wyrażony jest indeks (zbiór wybranych akcji). Inflacja realnie jest na tym samym poziomie. Dane o bezrobociu oficjalnie kłamią mówią o prawie 10%, nieoficjalnie jest to ponad 20%. A kryzys paliwowy jeszcze nawet się nie zaczął i będzie nas czekać dopiero od tego roku. Jesteśmy w szambie prawie po nos, a sytuacja jest tylko dlatego taka optymistyczna, że stoimy na palcach.

Pod koniec 1981 roku Reagan poprosił mnie, bym zajął się olbrzymim, narastającym od lat problemem: w systemie ubezpieczeń społecznych zaczynało brakować pieniędzy.

Skąd my to znamy …

W trakcie kampanii wyborczej Reagan unikał szczegółowego omawiania tej kwestii – pytany o nią, obiecywał jedynie utrzymanie całego systemu.

I to też brzmi znajomo, przypominają się bajdurzenia polskich polityków jakie to cudowne rozmnożenie nas czeka. Szczególnie Bucek utknął mi w pamięci ze swymi kłamstwami dotyczącymi czekających nas na emeryturze fruktów. Nie dalej niż wczoraj obecny reżim oznajmił nam, że dzięki rabunkowi naszych pieniędzy z II filara będziemy na emeryturze mieć ich więcej!

[…] wszyscy zdawali sobie sprawę, że bez względu na to jakich zmian się dokona, jedynym ostatecznym rozwiązaniem będzie albo podniesienie podatków, albo zmniejszenie świadczeń dla potężnej grupy wyborców, albo i jedno i drugie.

No i właśnie to mamy w Polsce – świadczenia będą coraz mniejsze a podatki już coraz wyższe. Każdy kolejny rząd usilnie pracuje tylko nad jednym – jak sprawić, żeby kolaps nie nastąpił jeszcze w czasie obecnej kadencji lecz po oddaniu rządów opozycji.

Tak więc pierwszą decyzją Cheneya po objęciu stanowiska było stworzenie zespołu roboczego zajmującego się polityką energetyczną. Ja zaś przedstawiłem mu własną analizę roli ropy w gospodarce oraz ewolucji międzynarodowych rynków ropy i gazu ziemnego. Rozmawialiśmy o energetyce jądrowej, LNG i innych alternatywnych źródłach energii.

Z energią jest podobnie jak z emeryturami – są to problemy, w których nie ma łatwych rozwiązań. Po prostu nie ma obecnie znanej alternatywy do paliw kopalnych, a jako te się kończą ilość dostępnej nam energii będzie spadać, powodując nieakceptowalny spadek jakości życia. A to jak wiadomo zawsze kończy się tak samo – wojną i wyrzynaniem się narodów. To nie zła wola ani spisek koncernów energetycznych – gdyby alternatywa istniała, koncerny już dawno byłyby obecne kapitałowo w nowych technologiach energetycznych.

Share This Post

10 replies on “Greenspan cz.1”

Spadać będzie – hipotetycznie – wydobycie ropy, nie koniecznie wszystkich paliw kopalnych. Po raz kolejny nie czynisz tego ważnego rozróżnienia. Wcale nie musi mieć miejsca – przynajmniej przez np. 10-20 najbl. lat – spadek dostępnej *łącznie* człowiekowi energii.

A to zależy kogo pytać. W przypadku węgla, a szczególnie gazu nie ma takiego konsensusu jak dla ropy. Np. DOE przewiduje peak gas (globalny) ok. 2030, na poziomie wydobycia 50% wyższym niż dziś. Nie brzmi to aż tak tragicznie, prawda? W przypadku węgla jest b. duży rozrzut prognoz – od takich, że peak (energetyczny) coal miał już miejsce, po takie, że będzie ok. 2025-2030 – i nie wydaje się żeby którykolwiek koniec spektrum miał mocniejsze argumenty. Rezerwy węgla to bardzo niejasna i zmienna sprawa.

Faktem jest że nie ma już chyba w tej chwili wiarygodnych prognoz, które umiejscawiałyby którykolwiek z 3 głównych peak’ów (węgiel, ropa, gaz) po 2030. Innymi słowy do 2030 musimy: a) uruchomić reaktory na fuzję lub b) uruchomić masę reaktorów powielających lub c) wdrożyć i uruchomić reaktory na cyklu torowym (U-233), lub kombinację tych technik. Ale trochę czasu jeszcze jest.

Drogi Hansie. Widzisz, glowny spor polega nie na tym ‘czy’, poniewaz kazdy rozsadny czlowiek wie, ze problemy beda. Podstawowy spor polega na tym ‘kiedy’ i czy sie wyrobimy z czasem. Adam Duda i wielu innych ludzi wierzy w magiczna reke wolnego rynku, ktora umozliwi nam uratowanie tylka. Ja w to nie wierze. Mysle, ze Peak Oil skonczy sie koszmarna katastrofa.

“Widzisz, glowny spor polega nie na tym ‘czy’, poniewaz kazdy rozsadny czlowiek wie, ze problemy beda. Podstawowy spor polega na tym ‘kiedy’ i czy sie wyrobimy z czasem.”

Tu Gospodarzu masz rację. I moze ten “wolny rynek” faktycznie uratowałby nam tyłek gdyby nie dzisiejsza “Wladza elit”, banksterów i korporacyjno-koncesjonowana rzeczywistość. Za realne zyski około promila ludzkości zapłaci cała populacja.

“Modele gospodarcze Keynesa nie potrafiły jednak wyjaśnić przypadku, kiedy bezrobocie i inflacja rosną w tym samym okresie. Zjawisko to, nazwane później stagflacją, było wielkim rozczarowaniem dla politycznych decydentów.”

Ciekawe, że taka wpadka nie wystarczyła do sfalsyfikowania teorii Keynesa i nie doprowadziła do próby zmiany dominującego paradygmatu w ekonomii, potem starano się tylko poprawiać teorię. Pokazuje to, że nie ma mamy do czynienia tak na prawdę z nauką tylko z dogmatyzmem.

“Powiedziałem zgromadzonym, że powinniśmy podjąć kroki stawiające czoła problemom i nadszedł właśnie czas na zaaplikowanie gospodarce ograniczonych działań stymulujących. Pakiet na kwotę 100 miliardów dolarów wydawał się rozsądny – wystarczający, choć nie na tyle duży, by spowodować przegrzanie gospodarki i wzrost stóp procentowych. Kongresmani zdawali się podzielać mój pogląd.”

Nikt nie wie jakiego pakietu potrzebowała wówczas gospodarka. Podobnie jest teraz. Ani Greenspan ani Bernanke nie mogą znać właściwej ilości pieniądza niezbędnej do ruszenia tego bajzlu.
Oni nie wiedzą dokładnie jak zachowa się konsument.

Pytania dotyczą tego

1 Czy konsument z druku spłacał będzie kredyt i jak może być dalsza dziura bilansowa banków
2 czyt schowa pieniądz pod materacem
3 Czy obróci je w realny towar bądź złoto i srebro
4 Na ile rozwinie się szara strefa obniżająca podatkowe wpływy
5 Kiedy konsument stwierdzi, że już opłaca mu się pracować i jaka ilość druku zmusi konsumenta do pracy.
6 Jaki będzie popyt na kredyt gdy banki stwierdzą, że to już jest ten czas i można puscić kolejną akcję kredytową

“Stagflacja wystąpiła w czasie kryzysów naftowych lat 70tych i jest to dokładnie to samo zjawisko, które czeka nas w najbliżej przyszłości. Spodziewam się, że jeżeli Stany nie podniosą stóp procentowych i nie zbilansują budżetu czeka nas hiperstagflacja.”

Niemożliwe jest podniesienie stóp procentowych w środowisku deflacyjnym. Wówczas gdy masa zobowiązań jest wielokrotnie większa od ilości pieniądza w obiegu.To jest z miejsca fala default i bankructwa.
Swego czasu miałem hobby przeglądania ksiąg wieczystych on line
+ weryfikacja klienta za pomocą naszej klasy:)
300 000 – 400 000 mieszkanie z przeciętnymi zarobkami na poziomie 4 000 – 5 000 netto. To jest niemożliwe do spłacenia bez druku monetyzacji i podwyżek płac
Jednym słowem masa zobowiązań MUSI pojawić się na banknotach w postaci 00000. To jest sytuacja WIN to win z dużyjm WIN dla banku. Bank ma spłatę kredytu z odsetkami a klient pozostaje korporacyjnym niewolnikiem co begnie z wywieszonym językiem i błaga o pracę. Za to natychmiast dostaje 50 metrowa klitkę.

Wniosek

Tutaj musi nastąpić druk druk i druk do tej pory aż papier nie zacznie płacić więcej i stopy nie pójdą w górę. Najprostsza recepta z mizliwych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *