Categories
Ekonomia

Ostateczne rozwiązanie problemu bezrobocia

Obecny kryzys charakteryzuje się wyjątkowo niskim poziomem wrażliwości społecznej. Oligarchia, do której należy cała światowa władza, nakazała kontrolowanym przez siebie parlamentarzystom z różnych krajów ratowanie posiadanych przez nich firm, głównie banków. Losem podatników, którzy w ostatecznym rozrachunku zapłacą za to wszystko, nikt się nie przejmuje.

Maszyna propagandowa pracuje pełną parą by uzasadnić potrzebę ratowania tyłków oligarchów. Niegdyś agentura KGB finansowała demonstracje pacyfistów przeciw obecności nuklearnej USA w Europie. Dziś oligarchia umożliwia głoszenie wyłącznie takich haseł, jakie są im na rękę. Z mediów usuwa się wypowiedzi o absurdalnej skali bejlałtów i prawdziwej naturze długu narodowego każdego z państw, które są zwykłymi piramidami finansowymi, skazanymi na upadek. Popierane są wypowiedzi o konieczności oszczędzania, oczywiście najlepiej w obligacjach lub na lokatach, które nawet nie kompensują odsetkami spadającej siły nabywczej. Doniesienia o ‘zażegnaniu kryzysu’ przeplatają się z bajaniami o ‘zielonych pędach’ choć wszystko wskazuje na to, że ta Depresja może potrwać jeszcze wiele lat.

Podnosi się również  pseudoliberalne argumenty, że ludzie którzy dziś są zrujnowani są sami sobie winni – powinni więcej oszczędzać. Nie mówi się o tym, że większość mających nadal pracę zwyczajnie nie stać na jakiekolwiek oszczędności. Większość społeczeństwa żyje od wypłaty do wypłaty, myślenie o odkładaniu na emeryturę są przesłaniane myślami o tym jak zapłacić raty w danym miesiącu. Prawdziwe liberalne argumenty są usuwane z przestrzeni publicznej – a prawda jest taka, że gdyby podatnicy nie byli okradani podatkami, wtedy nie dość że stać by ich było na te usługi które dostają ‘za darmo’ od państwa, to jeszcze prawdopodobne mogliby odłożyć środki na emeryturę czy na wypadek bezrobotności.

Mimo ogromnych wysiłków by zaćmić i zakłamać skalę tej klęski, plaga bezrobocia ma się bardzo dobrze. W takich okolicznościach przyrody nie należy się dziwić, że desperacja dotyka ogromnych rzesz ludzi. Polecam zapoznanie się z badaniami na temat wpływu bezrobotności na statystyki samobójstw. Wskazują one, że ilość samobójstw w społeczeństwie dotkniętym bezrobociem może wzrosnąć nawet o 50% ! Podobnie niemożność znalezienia pracy na miarę swoich kwalifikacji podobnie skłania do podjęcia tego ostatecznego kroku.

Popatrzmy co się dzieje w Polsce. Skala samobójstw jest ogromna i wynika głównie właśnie z przyczyn ekonomicznych. O tym nie przeczyta się na pierwszych stron gazet. Premier uda się tam gdzie zginęło 15 osób, ale śmierć 4500 nie powoduje już takiego poruszenia.

Choć nie da się ratować całego społeczeństwa, to jednak dobrze że uratowano choć oligarchów. Nie musimy ich oglądać skaczących z okien swoich biurowców. To byłby znacznie bardziej przykry widok niż widok ludzi wieszających się w lasach czy rzucających z mostów.

Share This Post

19 replies on “Ostateczne rozwiązanie problemu bezrobocia”

Ta, ludzi nie stać na oszczędzanie, i zapewne dlatego Apple sprzedał milion iPadów w pierwszy miesiąc (http://news.yahoo.com/s/ytech_gadg/20100503/tc_ytech_gadg/ytech_gadg_tc1901), Ford z kwartału na kwartał produkuje coraz więcej samochodów bo nie nadąża ze sprzedażą (http://www.ford.com/about-ford/news-announcements/press-releases/press-releases-detail/pr-ford26rsquos-us-sales-up-43-32079), mieszkańcy Atlanty wydają 57% budżetu na jedzenie w restauracjach, a średnio mieszkańcy USA – 44% (http://articles.moneycentral.msn.com/SavingandDebt/SaveMoney/which-cities-spend-the-most-on-food.aspx) itd itp.

Recesja i biedowanie jak cholera.

Podpisuję się pod tymi tezami obiema rękami, mój ojciec popełnił samobójstwo, po rozwodzie z matką klepał biedę ja miałem wtedy kilkanascie lat,nie mogłem mu pomóc, pracował za min. pensje o ile wogóle miał jakąś pracę,Ośrodek pomocy społecznej zamiast mu pomóc to wysłał do rodziny paszkwile by mu pomagali , panie z tego ośrodka to miałem wrażenie że najbardziej troszczą się o swoje posady w końcu Ojciec zamieszkał na działce,skąd policja go wywoziła to tam wracał aż wkońcu pewnej jesieni nie miał nadzieji na to że przezyje w altance kolejną zimę i się powiesił, bardzo to przeżyłem własciwie to już nigdy nie będę taki jak wtedy gdy on żył.

@panika:

welcome to USA. Ludzie bogaci a nawet obrzydliwie bogaci a z drugiej strony bieda.
Apple nie sprzedawal iPadow bezrobotnym.
Ludzie, co mieszkaja w Oakland, East Palo Alto, Apallachian Mountains nie kupuja nowych samochodow.

Ci, co mieszkaja w samochodach, musza kupowac gotowe jedzenie bo nie maja gdzie sobie ugotowac.

I tak dalej.
Ty sie kierujesz statystykami a ja tym, ile widze bezdomnych na ulicach mojego miasta i tym, ile lokalny kosciol wydaje na darmowe posilki.

Poza tym:

“The average U.S. household spent $3,778 on groceries in 2009 and an additional $2,736 in restaurants and bars, according to Citibank credit and debit card data”

Jakie znowu average? Ja nie mam karty citibanku i wiekszosc moich znajomych nie ma, a ludzie co sa bezrobotni nie maja juz zadnych kart.
co to za statystyka? Z jednego banku? I to ma byc cos, na podstawie czego wyciagasz wnioski na temat bogactwa calej populacji USA?
No bez jaj.

Ja tylko chciałem zwrócić uwagę, że mnóstwo ludzi stać na oszczędzanie, ale tego nie robią – czego dowodem statystyki sprzedaży, ogólnie wielki nieustający ciąg do błyskotek. Oczywiste jest, że nie kupują tego bezrobotni pozbawieni kredytu. Ale KTOŚ kupuje te miliony iPadów, Fordów, tą kupę żarcia w restauracjach… Pokusiłbym się o stwierdzenie, że ci, którzy dziś nie mają dachu nad głową, pieniędzy ani kredytu, 5-10 lat temu byli w tym samym miejscu, co ci, którzy dziś kupują iPady i Fordy. Mieli swoje 5 minut, niestety przej*ali ten czas. Wtedy trzeba było oszczędzać. Teraz można to samo powiedzieć o aktualnych konsumentach w USA – oni mogą za 5 lat być na tym miejscu, co dzisiejsi bezdomni, bezrobotni, bez kredytu…

Chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że bez sensu jest rozgrzeszanie konsumentów amerykańskich, bo oni naprawdę wywalają ogrom pieniędzy na – szczerze mówiąc – g*na. Nawet, jeśli tych konsumentów szastających forsą jest dziś 5-10% mniej, niż 5-10 lat temu, to ciągle jest ich masa.

Czy za 10 lat, gdy – powiedzmy – bezrobocie w USA wzrośnie do 30%, doxa będzie biadolił, że ci “świeży” bezrobotni i bezdomni też nie są niczemu winni, bo JUŻ nie mają z czego oszczędzać? Sorry, wydawało mi się, że czas na oszczędzanie jest trochę wcześniej, niż po bankructwie, licytacji domu i utracie pracy.

Mały off top, ale nie mogłem się powstrzymać, jak mi mBank w koncie zostawił taka oto wiadomość, spadłem ze śmiechu z krzesła…

“Witamy,
korzystasz aktywnie z naszych usług, dlatego też chcielibyśmy poinformować o nowej możliwości oszczędzania na warszawskim rynku mieszkaniowym. Według Zarządzających IPOPEMA TFI S.A. nieruchomości to przedmiot bezpiecznego lokowania środków o relatywnie niskim poziomie ryzyka oraz zakładanej atrakcyjnej stopie zwrotu, przekraczającej oprocentowanie tradycyjnych depozytów bankowych. Nabycia certyfikatów w ramach oferty publicznej IPOPEMA Rynku Mieszkaniowego FIZAN można dokonać do 3 grudnia br. Minimalna kwota zapisu już od 1000 zł.”

Well…

a ja zgadzam sie z “panika”
w kazdy weekend ganiczy z cudem znalezienie miejsca parkingowego przed centrum handlowym “Woodfield” w Schaumburgu (przedmiescia Szikagowa)

….a parkingi maja gigantyczne

Policja spozywcza to za duzo powiedziane. Po prostu jest to efekt globalnego ‘rozwolnienia ustawodawczego’. Miliony i miliony urzedasow kazdego szczebla generuja tysiace ton aktow prawnych, ktorych reszta utrzymujacych ich ludzi musi przestrzegac.

Uważam, że panika2008 ma rację; wiele ludzi w żaden sposób nie oszczędza, chociaż “ich stać”, czyli poziom dochodów znacznie przekracza wydatki na rzeczywiste potrzeby. Oszczędzanie zależy nie tylko od dochodów, obojętnie jak bardzo opodatkowanych, ale głównie od ludzkiej psychiki.

Dzisiejsi bezrobotni nie urodzili się wczoraj, wczoraj nie weszli na rynek pracy, a wiele więzów i ograniczeń narzucają sobie sami. Nie wybielajmy ich działań tylko dlatego, że Państwo gdyby tylko potrafiło, odebrałoby nam każdy grosz (co jest faktem). Są na drugim biegunie sytuacje i autentyczne historie, w których życie postawiło ludzi pod ścianą.
Nie wierzę jednak, że to jest jedna piąta społeczeństwa (to nie wojna ani Peak Oil). Ludzie przyzwyczaili się do zrzucania winy za własne życie na kogoś innego a potem narzekają na powszechną znieczulicę… kto by się przejmował nawet autentyczną tragedią, jak dochodzi do takich paradoksów że 1/5 społeczeństwa “nie jest winna” czemukolwiek…

No oczywiscie.
To zwykle Johny Smithy sa winne temu, ze rzad USA przez ostatnia dekade wykreowal ogromna bańkę na nieruchomosciach, zmienil przepisy regulujace ten rynek, umozliwil bankom kreowanie CDO, utrzymywal smiesznie niskie stopy procentowe i sukcesywnie powiekszal dlug.

Rownie dobrze moznaby powiedziec, ze to Kowalskie i Nowaki byly winne temu, ze Gierek zadluzyl Polske na wiele, wiele lat….

Trzeba odroznic dwie kwestie: to ile osob stac a ile nie stac na oszczedzanie oraz to, kto jest winien ogromnego dlugu USA oraz zwiazanego z tym zalamania rynku.
Zwykli ludzie nie maja wplywu na stope oprocentowania, ilosc pieniadza kreowanego przez banki, regulacje dotyczace mortgages i papierow dluznych.

ktos moze sobie oszczedzac i $50 000 rocznie jedzac korzonki, nie bedzie mialo to absolutnie zadnego wplywu na fakt, ze jego dom stracil na wartosci 40% w ciagu ostatniej dekady.

Oczywiście, bo lud powinien obalić Gierka. Tak samo nasze dzieci będą pytać za 20 lat jak to było możliwe, że ludzie pozwolili by Polska zadłużała się samobójczo w latach 1990-2010 oraz dlaczego pozwolono na zużycie całej dostępnej ropy na pierdoły.

Mamy gorsze problemy, Wpadnij do Jawora,Wałbrzycha,Legnicy,Chojnowa … to tylko te miasta c o znam w Polsce , ale może wiesz co wpadnij najlepiej tak w nocy na ulicy, jak myślisz jak szybko dostaniesz w mordę ? i stracisz portfel ?

[…] Kol. Słomski poruszył jeden z dość ważnych aspektów życia w kryzysie- a właściwie wchodzenia w kryzys- czyli samobójstwa. Przejrzałem statystyki (choć niedokładnie- aptekarska dokładność nie ma dużego znaczenia) i dane mnie nie zaskoczyły, choć zasmuciły. Liczba samobójstw w Polsce pozostaje na względnie stałym poziomie ~4000-5000 rocznie, ale to nie ma dużego znaczenia. Istotne jest to, że ta liczba rośnie- ogółem nieznacznie- ale w grupie mężczyzn pomiędzy 30 a 60- tym rokiem życia gwałtownie (około 30% więcej w 2009 niż w 2007). I to jest, moim zdaniem objaw szerszego i bardzo złego zjawiska. Mężczyzna w tym wieku zazwyczaj utrzymuje w mniejszym lub większym stopniu rodzinę- lub w obecnej rzeczywistości już poniósł porażkę w takiej próbie. Śmiem twierdzić, że właśnie to jest jeden z objawów aktualnego kryzysu. Ale też w naszym kraju nie ma (jeszcze) problemu z niemożnością wyżywienia się przez przeciętna osobę. Więc problem leży w rzeczywistości w niemożności sprostania oczekiwaniom rodziny i otoczenia. I przewiduję, że to jest dominujący problem w dobie po peak oil. Rozmijające się oczekiwania i możliwości ich realizacji prowadzą do konfliktów wewnętrznych i wewnątrz rodzin. Nawet mężczyzna, żyjąc w ułudzie ciągle wzrastającego bogactwa nie potrafi sobie sam poradzić z bezrobociem lub alternatywą gorzej płatnej pracy i drastycznego ograniczenia konsumpcji. A jeśli nawet on potrafi- to często jego małżonka nie może tego przyjąć do wiadomości- i mamy rozwody. Dziś też, stołując się w McDonalds niechcący podsłuchałem rozmowę pracowników. Jakiś mężczyzna (ok 30) chwalił się, że znalazł firmę, która zatrudnia socjologów i ma tam szansę na praktyki, co prawda bezpłatne, ale w przyszłości pomoże mu to w znalezieniu pracy. W Polsce socjolog jest oczywiście synonimem bezrobotnego i bliski byłem powiedzenia temu człowiekowi, że jest kompletnym idiotą, skoro ma pracę, a nadal żyje w świecie marzeń. Nie zrobiłem tego, tak jak nie odpowiadam przysyłającym CV i dzwoniącym absolwentom prawa, że są durniami- a jedynie, że moja firma nie prowadzi rekrutacji obecnie, ani w przewidywalnej przyszłości. W dobie peak oil praca rąk będzie z całą pewnością więcej warta od przekładania papierków i to jest kolejny problem. Praca „umysłowa” jest uważana powszechnie za bardziej prestiżową i dającą lepszy poziom życia. Jak widać problemy kumulują się nie w realnej gospodarce, a w ludzkiej mentalności- i wiele osób nie potrafi ich przezwyciężyć. Więc skoro, czytelniku, jesteś na tej stronie- uczyniłeś już pierwszy krok. Następnym jest uświadomienie sobie statystycznie spadającego poziomu życia i odpowiednie działania- a pierwszym jest oczywiście rezygnacja z nierealistycznych oczekiwań. Jeśli ktoś ma szczęście przeczytać ten tekst jeszcze będąc w stanie ograniczyć swój poziom wydatków bez obniżenia poziomu życia i odkładanie oszczędności na gorsze czasy- które z całą pewnością nastąpią, to jest wielkim zwycięzcą na loterii. Jeśli już jesteś bezrobotny- może twój zawód jest na wymarciu? I nie masz realnych szans znalezienia nowej pracy? Może twoje wykształcenie jest warte tyle co dyplom magistra socjologii? To jest właśnie czas na podjęcie nawet dramatycznych kroków. W pewnych sytuacjach warto rozważyć nawet zamieszkanie w ogródku działkowym- jeśli tylko da się jakoś utrzymać. Czekają nas naprawdę ciężkie czasy- kto się pierwszy przystosuje ma przynajmniej szansę wygrać. […]

@ wpis 1. Wynika to z tego ze w USA jest ogromna szara strefa o ktorej Slomski w ogole nie pisze, a wzorowym przykldame jest Kalifornia. Podalem kiedys liczbe ktora wynosi (3 trillion dollars). Ludzie tutaj potrafia lepiej kombinowac niz w Polsce. Tylko frajerzy placa “wszystkie” podatki.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *