Categories
Ekonomia

Życie jak w Madrycie

Pamiętacie premiera Zapatero ? Tak, to ten gość, który psim swędem wygrał wybory w Hiszpanii dzięki poparciu terrorystów. Ów premier Hiszpanii przeforsował właśnie duży plan oszczędnościowy. Najwyraźniej chodzi o to, by uniknąć losu Grecji, najdłużej jak się da.

Co ciekawe, podjęte kroki stoją w całkowitej sprzeczności z amerykańską koncepcją zażegnywania kryzysu, opisaną przez Keynesa, polegającą na zarzucenie każdego problemu trylionem świeżych i brudzących ręce farbą dolarów.

Pojawia się pytanie – które z rozwiązań jest dobre ? Czy amerykańskie zastosowanie helikopterów do zrzutu banknotów, czy przykręcanie śruby w stylu hiszpańskiej inkwizycji.

Aby odpowiedzieć na to pytanie należy zrozumieć okoliczności i realia czasów w których żył Keynes. Państwa starały się mieć zbilansowany budżet, nie zadłużać się zbytnio i stosować prawdziwy pieniądz oparty na złocie. Kryzys w takich okolicznościach wywołał gigantyczną deflację i wyschnięcie pieniądza, tak dalece, że w Stanach miejscowo obiegały zastępcze środki płatnicze. W takich okolicznościach rozluźnienie gorsetu złotego reżimu mogło być odczuwane jako ulga. Z tym jednak drobnym ale, że poprawa dokonała się na koszt posiadaczy oszczędności – złoto zostało przejęte przez rząd. Zaczęło się stałe i nieubłagane odparowywanie wartości z dolara.

Dziś sytuacja jest zupełnie odmienna. Państwa są tak zadłużone, że balansują na granicy bankructwa. Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy budżety państw ‘rozwiniętych’ były zbalansowane. Złota nikt nie używa, teraz legalnie płaci się kwitkami do gry w Monopol. Ostatnio czytałem kapitalne porównanie – państwa były jak farmer – zadłużone już w czasach prosperity. W momencie gdy przyszły cięższe czasy, nie ma już skąd pożyczać.

Z tego właśnie wynika niemożność zastosowania koncepcji Keynesa w obecnych okolicznościach. Dawniejsza dyscyplina dawała pole manewru. Dziś żadnego pola manewru nie ma – nawet wzrost oprocentowania pożyczek udzielanych takim państwom jak Japonia, USA czy Włochy oznacza ich natychmiastowe bankructwo.

Share This Post

6 replies on “Życie jak w Madrycie”

Mnie dla odmiany ciekawi bardzo jak Hiszpania poradzi sobie z problemem jakim są imigranci. Jeśli ktokolwiek z czytelników miał okazje odwiedzić okolice od Valencji w dol, wie o czym mowię. W samej Valencji, w niektórych dzielnicach można odnieść wrażenie, że jest się w Afryce. Ten gatunek emigrantów nie przynosi wpływów do budżetu – oni tam mieszkają, żeby ten budżet odcedzać, przecież nalezą im się świadczenia. Do tego produkują potomstwo na skalę hurtową, sami reprezentując sobą niewiele, podobną wiedzę przekażą dzieciom. Nauczą je jak wyciągać rękę po zasiłek, bądź przemycać produkty naturalne typu haszysz i koka trasą Ceuta – Algeciras.

goodgirl:
mhm….obciac im zasilki i swiadczenia a potem deportowac tych, ktorzy nie pracuja i sa tam nielegalnie. Tym, ktorzy pracuja i posylaja swoje dzieci do hiszpannskich szkol, stworzyc sciezke legalizacji. Niech placa podatki jak cala reszta spoleczenstwa.

futrzak:
A jestes w stanie sobie wyobrazic wykonanie tego w praktyce, bez wyjscia ludzi na ulice i bez zamieszek? Niepopularne decyzje potrafia wywolac agresje u grup w ktore godza.

ghm.. a masz jakiś lepszy pomysł? może obozy koncentracyjne? I co że będą zamieszki… stłumi się.

Dopowiedzenie do twojego artykulu: wszyscy pracownicy sfery budzetowej (m.in. nauczyciele, wykladowcy uczelni, itd) “oberwali” obcieciem placy w wysokosci 15%!
Tak wyglada ten plan jak na razie w realu.
Smutne? Wybierajcie dalej palantow to bedziemy wygladac podobnie

goodgirl:
to ze ja nie jestem w stanie nie znaczy, ze sie nie da. Jak? moze gdybym byla zawodowym politykiem to bym cos wymyslila 😉

ludzi mozna przekonac do najrozniejszych rzeczy, nawet tych, co jawnie dzialaja na ich niekorzysc. To tylko kwestia odpowiednich wygibasow propagandowych plus uciszenie najwiekszych krzykaczy.

Lepiej wczesniej niz pozniej, bo pozniej zwykle problem nabrzmiewa, nabrzmiewa i dopiero pęka z hukiem… (vide wszystkie panstwa w ktorych doszlo do wojny domowej).

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *